sobota, 16 kwietnia 2016

Real, Katy Evans

Zwróciłam na nią uwagę przez okładkę - przyznaję. Chwilę później przeczytałam opis i komentarze innych, którzy książkę przeczytali i wiedziałam, że jak tylko wejdę do księgarni, sięgnę po egzemplarz dla siebie. I co przeczytałam?
Brooke idzie ze swoją przyjaciółką, Melanie, obejrzeć walkę wielkiego Remingtona Tate'a. Melanie jest... otwarta, śmiała i krzyczy wraz z tłumem zagrzewając i kibicując Tajfunowi. Brooke gdy zobaczyła mężczyznę zrozumiała o co chodzi z tym uwielbieniem dla niego. I - jak to często bywa - Remy zauważa ją - cichą, wpatrzoną w niego, pośród tylu krzyczących dziewcząt - i już od tej pory staje się jasne, że jest jego (przynajmniej jest to oczywiste dla nas, czytelniczek ;-) ). 
Dalsze sceny są intensywne, bardzo emocjonalne... Zmysłowe. Erotyzm miesza się z bólem. Przez ból myślę o bólu wewnętrznym, który towarzyszy tak naprawdę obojgu bohaterom. Nie bez znaczenia są również sceny walki, które zwiększają tylko adrenalinę i emocje, na które skazany jest czytelnik. Bo nie wierzę, że można przeczytać książkę, pozostając przy tym obojętnym i niewzruszonym.
Czy przeczytam kolejną część? Myślę, że tak, chociaż mój entuzjazm do książki nie jest aż tak wielki jak u innych, których komentarze czytałam.

niedziela, 10 kwietnia 2016

Kto zabrał mój ser?, Spences Johnson

Kolega polecił mi tę książkę. Mówił, że na pewno nie będzie to stracony czas. I miał rację.
Chociaż raczej nie lubię poradników i sceptycznie do nich podchodzę, tak ten, być może przez swoją prostotę, dobrze na mnie podziałał.
Nie trzeba używać wielkich słów i zapisać setki stron, żeby napisać bestseller, czego dowodem jest książka Johnsona.
Nos i Pędziwiatr - myszy - oraz Bojek i Zastałek - miniaturowi ludzie - uosabiają cechy naszej osobowości. Jest też ser, który symbolizuje nasz życiowy cel oraz labirynt - miejsce, w którym szukamy naszego "sera". To, co w życiu jest pewne, to zmiany. Ważne jest jednak nasze zachowanie i umiejętność przystosowania się do nowej sytuacji. Bo nawet jeśli zdobędziemy nasz "ser", nie mamy pewności, że jest on nasz na zawsze...
Czyta się bardzo szybko i lekko. Myślę, że warto przeczytać, żeby się zapoznać. A potem warto do niej wracać, żeby pomóc sobie w rozwiązaniu problemu i przede wszystkim zrozumieniu sytuacji, w której się znaleźliśmy. Bo wartości ukazane w książce są absolutnie uniwersalne.

sobota, 2 kwietnia 2016

Telefon od anioła, Guillaume Musso

Nie jestem pewna czy potrafię słowami przekazać uczucia i emocje jakie towarzyszyły mi podczas czytania oraz po odłożeniu przeczytanej książki na półkę. Postaram się sprostać zadaniu:
Podziwiam Autora za pomysł - za stworzenie niesamowitej historii. Zamieszanie i chaos panujące na lotnisku spowodowało przypadkową zamianę telefonów. Prawdopodobnie w realnym życiu doszłoby do wymiany i na tym skończyłaby się cała - wówczas zwyczajna - historia. Guillaume Musso na całe szczęście nie jest tak zwyczajny. Wykreował Madeline, kiedyś policjantkę a dzisiaj paryską kwiaciarkę. Kobietę, która (w przeszłości) z powodu przegranej sprawy targnęła się na swoje życie... A Jonathan? To były mąż, były znakomity szef kuchni a obecnie ojciec Charliego. Oboje wiodą spokojne życia, w którym - jak u każdego - zdarzają się wzloty i upadki. Każde też ma przeszłość, o której nie potrafi zapomnieć.
Ciekawość bohaterów powoduje zajrzenie do życia drugiej osoby. Telefony skrywają pewne tajemnice, zakamarki przeszłości, które przez wścibskość tymczasowych właścicieli wychodzą na jaw... 
Ciąg wydarzeń spowodowanych przejęciem cudzego telefonu jest nieprawdopodobna. I ten wspólny fragment z przeszłości, który wznowił tak ważny trop... Urywam, ponieważ nie chcę zdradzić Wam szczegółów.
Podkreślę jeszcze raz: Telefon od anioła to rewelacyjna książka. Znakomite jest w niej wszystko, ale najważniejszy, najwybitniejszy jest Autor - Guillaume Musso - jesteś po prostu niesamowity !