Nie mam wątpliwości, że jest to
książka erotyczna. Bardzo tak! Ale stworzyłabym na jej potrzeby nową kategorię:
i n t e n s y w n a. Każda scena taka była. Każda wywierała niesamowite emocje
a nawet uczucia. Zarówno sceny seksu przepełnione namiętnością, niepohamowaną
żądzą jak i sceny „pomiędzy”, które nie pozostawały w tyle. Czytając Kusiciela, czułam się… spięta, skupiona,
nic nie było w stanie mnie rozproszyć. Prawie 300 stron, które odcisnęły we
mnie swój ślad.
To trzecia książka A.J. Gabryela,
ale… pierwsza, która wywołała we mnie tyle uczuć. Facet na telefon to był dobry erotyk. Po prostu. A Kusiciel… Tak naprawdę nawet nie jestem
pewna jak ma na imię ta dziewczyna, którą poznał. Może w ogóle ono nie padło.
Ale dobrze pamiętam, jaka była. Jak On ją widział. Jak na nią patrzył. Jak…
Przepraszam, ciągle jestem myślami w książce…
A o czym ona w ogóle jest? Poznajemy
historię mężczyzny, a przynajmniej ważny fragment jego życia. Kusiciel (bo tak
go ona nazwała) wypatrzył z tłumu dziewczynę, która, jak się szybko okazało,
nie była „w sam raz na raz”. A jaka była? „Zbyt ładna, zbyt krucha, zbyt blond,
by nazwać ją piękną. (…) Wygląda jak dziewica i dziwka zarazem” – to pierwsze,
co o niej pomyślał.
Nie wiem czy potrafię napisać więcej. Myślę, że każdy
domyśla się co było dalej. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Bo tak naprawdę nikt
nie przewidzi takiego scenariusza.
Jestem wciąż pod wrażeniem. Scen.
Emocji. Uczuć. Intensywności.