sobota, 30 stycznia 2016

Bóg nigdy nie mruga, Regina Brett

Nie lubię poradników, ale często mnie kuszą. Zazwyczaj widząc je w księgarni - i pod warunkiem, że temat mnie dotyczy - jestem pełna entuzjazmu i od razu sięgam po egzemplarz. Z doświadczenia jednak wiem, że warto to przemyśleć, bowiem po kilku stronach odpuszczam.
O Bóg nigdy nie mruga miałam zaburzony obraz, ponieważ pamiętałam komentarze tych, którzy już przeczytali książkę. I w większości (jak nie wszystkie) - były to opinie pozytywne. Dołączam do tej grupy, ale z lekką rezerwą.
Na szczęście religijność nie zdominowała treści - bo tego również się bałam - a ta jest bardzo przystępna. Czy jest to poradnik? Chyba nie... Należy to potraktować dosłownie: 50 lekcji na trudniejsze chwile w życiu.
Jedne lekcje podobały mi się bardziej i poddawały refleksjom a przez inne po prostu przebrnęłam dalej. Ważne też były dla mnie tematy (tytuły) lekcji. Czasami treść zupełnie mnie nie dotyczyła, ale nagłówek zmusił do rozważań a ja lubię tak czasami podumać... :)
Nie jestem zachwycona, ale też nie uważam, żeby czas z książką był zmarnowany. To było po prostu dobre.

sobota, 23 stycznia 2016

Związani, Emma Chase

Po raz czwarty jestem pod wrażeniem. I to nie tylko pod względem treści, ale również tego, jak Autorka – kobieta – jest w stanie tak pisać z punktu widzenia mężczyzny? Kolejny raz pokazała, że jest w tym niezastąpiona! 
A co tu się wydarzy? Drew i Kate biorą ślub. A przed tym jak wiadomo jest wieczór kawalerski / panieński… Czy coś może im stanąć na przeszkodzie? Spokojnie, historia na pewno zakończy się szczęśliwie. I nawet nie będzie momentu „grozy”, że być może do ślubu nie dojdzie… Nie – tu wszystko jest oczywiste.
I choć można by teraz powiedzieć - skoro wszystko tak gładko pójdzie, to ta historia musi być nudna. Nic bardziej mylnego! 
Książka (jak każda z tej serii) dała sporą dawkę rozrywki, śmiechu, podniecenia (owszem, też) oraz lekkiego wzruszenia. Czas spędzony ze Związanymi był bardzo przyjemny. :)

sobota, 16 stycznia 2016

Obietnica pod jemiołą, Richard Paul Evans

Mimo, że Richard Paul Evans jest już znanym autorem, ja dopiero Go odkryłam. I… urzekł mnie.
Obietnica pod jemiołą to niezwykła opowieść o miłości, przebaczeniu – przebaczeniu sobie, o życiu – które nie zawsze jest proste i takie, o jakim marzyliśmy będąc dziećmi.
Elise przeżyła niewyobrażalną tragedię. W dodatku była jej sprawcą. Uporanie się i powrót do codzienności jest tak trudny, że aż niewyobrażalny. Nikt nie chce nawet próbować wczuć się w jej sytuację. Do tego wszystkiego mąż, który ją zdradził. I to z bliską jej osobą… Wydawałoby się, że kobieta już się nie upora ze swoimi problemami, ale na szczęście los okazał się dla niej przychylny. Poznała Nicholasa – można powiedzieć – mężczyznę idealnego, bez skazy – ale takich ludzi przecież nie ma. A on też przeżył koszmar, którego też był sprawcą. Czy umowa (obietnica) przyniesie dla nich coś więcej niż krótkoterminowy układ?
Łatwo jest kogoś ocenić. I – nie oszukujmy się – każdy z nas to robi. Często powierzchownie, tylko na podstawie wyglądu, może po krótkiej wymianie zdań… A gdybyśmy dowiedzieli się, że ktoś przyczynił się do śmierci drugiej osoby – wówczas moglibyśmy być bezwzględni w swojej ocenie. Może nie zawsze słusznie? R. P. Evans dokonał czegoś wielkiego – napisał książkę, która teoretycznie jest zwyczajnym opowiadaniem o miłości, ale tak naprawdę jest lekturą pełną ciepła, miłości, otuchy. Jest opowieścią okraszoną mądrością – życiową mądrością.

sobota, 9 stycznia 2016

Ślad na lustrze, Janis Heaphy Durham

Przeczytałam. I nie wiem co napisać, mam mieszane uczucia. Z jednej strony – wydaje mi się to tak nieprawdopodobne, że aż absurdalne. Z drugiej jednak – nie potrafię powiedzieć, że w to nie wierzę. Sama nigdy nie doświadczyłam czegoś podobnego, ale też nie straciłam tak bliskiej osoby. W rodzinie natomiast zdarzyło mi się usłyszeć, że osoba zmarła „odwiedziła” bliskiego po swojej śmierci.
A ta historia jest przecież prawdziwa. Autorka przeżyła śmierć męża i praktycznie od samego początku dawał Jej jakieś znaki. Bardziej lub mniej oczywiste. Aż w końcu ślad dłoni na lustrze…
O treści właściwie nic więcej nie trzeba pisać. Poza tym, że Autorka opisuje wszystkie zdarzenia oraz swoje uczucia z tym związane, to sama zaczyna poszukiwać właściwych odpowiedzi. Poznaje różnych ludzi, którzy opowiadają swoją historię, pozwalają uwierzyć, że to nie wymysł, ale fakt.
Myślałam, że się wzruszę, czytając książkę. Tego uczucia nie doznałam, ale niejednokrotnie przeszył mnie dreszcz i to nie tylko czytając, ale również powracając myślami do treści oraz widząc zamieszczone zdjęcia.
Dalej o tym myśląc – Autorka przedstawiła swoją historię – nie potrafię więc powiedzieć, że to bajka i wymysł.
Ja chyba… wierzę, że Janis Heaphy Durham tego doświadczyła, ale i tak trudno mi uwierzyć, że to możliwe – nie aż w takim stopniu.

sobota, 2 stycznia 2016

Odkrywając tajemnice, Lisa Renee Jones

Po raz trzeci chylę czoło przed Autorką. Przede wszystkim dlatego, że owszem – książka należy do literatury erotycznej, ALE w tej kategorii książek rzadko znajdujemy coś wartościowego. A w tym przypadku, powiedziałabym, że erotyzm wybrzmiewa przy każdej scenie głównych bohaterów, ale nie tłamsi historii, która wciąga i trzyma w napięciu do samego końca.
Oczywiście „Odkrywając tajemnice” to dalsze losy Sary i Chrisa. Nowe problemy – chociaż są one raczej kontynuacją poprzednich zdarzeń – nie dają spokoju tej dwójce. Tej namiętnej dwójce ;-).
Co jest treścią? Paryż. Oskarżenie Sary o zabójstwo Rebeki. Poznanie przeszłości Chrisa – również jego kobiet. 
Czy Sara to wytrzyma? Czy ich związek przetrwa?
Jedno jest pewne: nie uśniecie spokojnie, dopóki nie przeczytacie ostatniej strony!
Czekam z niecierpliwością na kolejną część.