Może nie
jest to wybitne dzieło literackie, ale nie tego poszukuję w książkach. Mają one
wprowadzić mnie w inny świat. W tym przypadku odnalazłam świat pełen przyjaźni,
miłości, szczęścia, wiary w siebie i ludzi oraz optymizmu. Może trochę
naiwności… Klimat jest absolutnie włoski! A dla mnie taki klimat to bajka.
Treść?
Niby banalna a jednak inna. Banalna – bo o miłości. Inna – bo o miłości…
oderwanej od rzeczywistości. Niki jest młodą dziewczyną, będącą w klasie
maturalnej. Ma przyjaciółki, o których każda z nas marzy, bo są ze sobą na
dobre i na złe. Zbieg okoliczności, a konkretnie wypadek, powoduje, że poznaje
mężczyznę swojego życia – Alexa. Czyli mężczyznę dorosłego, któremu wiekowo
bliżej do jej rodziców niż jej samej. Choć wydaje się to nieprawdopodobne i być
może niewłaściwe, tych dwoje zakochuje się w sobie i jest im razem… cudownie.
Jak w bajce.
Jednak
mówiąc bajka, trudno mi sobie wyobrazić jej odzwierciedlenie w rzeczywistości.
A ile razy czytam tę książkę, napełnia mnie ona optymizmem i wiarą, że marzenie
nie jest jedynie chwilą zadumy. Marzenie jest czymś osiągalnym, czymś jak
najbardziej do zrealizowania. Czasami pomoże w tym los, przypadek, a czasem
trzeba o nie zawalczyć, ale warto!
Wybacz, ale będę Ci mówiła skarbie – ja
powieścią jestem tak oczarowana, że nie mogę zrobić nic innego, jak tylko
polecić innym. Na pewno się nie rozczarujecie!