Ostatnio
w moim życiu sporo było stresów – bardziej lub mniej uzasadnionych. Na ten
czas, poszukiwałam książki, którą będę mogła przeczytać szybko i „bezmyślnie”,
znajdując przy tym wytchnienie.
Patrząc
na okładkę i czytając krótki opis o „Miłość i chaos w Nowym Jorku” byłam
przekonana, że znalazłam to, czego szukam. Nie spodziewałam się jednak, że
odkryję tu coś więcej. Bo, szczerze, nie pamiętam, kiedy wychwyciłam tyle
cytatów i mądrości w książce. Przemycę tu kilka z nich.
Przede
wszystkim – Angie. Ta dziewczyna, choć nieidealna, imprezowa, niepotrafiąca
okazywać uczuć swoim najbliższym, ma w sobie coś, co nie pozwala jej nie
polubić. Początkowo powierzchownie, na zasadzie: „och! jaka zabawna, ciekawe
jak sobie teraz poradzi, oby jej się udało…”. A im bardziej treść idzie do
przodu, tym bardziej można powiedzieć: „Naprawdę ją lubię. Trzymam kciuki, żeby
jej się udało. Zasługuje na to!”. I mimo, iż sporo przeszła już w swoim życiu –
nieważne czy to przez własną głupotę, czy to los podstawiał jej na drodze
nieodpowiednich ludzi, w końcu odnalazła szczęście w tych, którzy zawsze
byli tak blisko, choć Angie ich nie dostrzegała.
Pierwsza
mądrość, Vica, którą odnotowałam, brzmi: „Nic nie jest na zawsze. Wszystko się
zmienia. Nie wiem, czy cię to pocieszy, czy dobije. Ale gdy jakieś zdarzenie
przechodzi do przeszłości, zamienia się we wspomnienie.” Myślę teraz o moich
przeżyciach. Tych naprawdę emocjonujących nie było aż tak wiele, może dlatego
to jedno, najważniejsze, tak zapamiętałam. I bardzo długo przejmowałam się, że
nie ma już powrotu do tamtych chwil. To zdarzenie naprawdę jest przeszłością.
Ale w końcu „życie musi się zmieniać. Inaczej nie miałoby sensu. Zawsze
wiedziałabyś, co się za chwilę wydarzy.” Więc cieszę się, że było. Teraz mam
przynajmniej wspomnienie, do którego czasem mogę wrócić.
Myślę,
że nie zdradzę za dużo (każdy w końcu zdaje sobie z tego sprawę) pisząc, że
Angie się udało. Praca. Przyjaciele. Miłość. Życie. A u mnie? Prawie pod
wszystkim mogę się podpisać. Ja tylko… „zastanawiam się, jak by to było w końcu
się zakochać. Prawdziwą miłością.”