W tym przypadku pierwsze wrażenie
– a więc okładka – również miała znaczenie. Jest taka… oryginalnie tandetna.
Ale „tandetna” nie ma tu negatywnego oddźwięku. Bo po pierwsze – zdjęcie jest
śmiałe, ale nie wulgarne, a po drugie – różowy napis tytułu i autora dodaje
fajnego kiczu, który zdecydowanie przyciąga wzrok i nie pozwala przejść obok
książki obojętnie. Cokolwiek bym dalej nie napisała, to tak – dałam się na to
złapać i bardzo dobrze!
Wiadomo, że o ile w kryminałach
możemy zgadywać i próbować, w miarę poznawania bohaterów, odkryć, załóżmy, kto
jest mordercą, o tyle w romansach wystarczy przeczytać skrót treści, żeby znać
zakończenie. Ale tu rozrywką jest co innego. To ma być lekkie, przyjemne, a
jeśli do tego wszystkiego jest inteligentne, to czegóż chcieć więcej?
I właściwie ci bohaterzy tacy
właśnie byli.
Caroline i Simon (czyli
Dziewczynka w Różowej Piżamce i Wallbanger – tak, to mnie rozbawiło, przyznaję)
są sąsiadami, których poznanie jest dość… intrygujące. Rodząca się między nimi
przyjaźń a jednocześnie fascynacja i chemia, która temu towarzyszy, jest
przedstawiona – no właśnie – inteligentnie. Może lepiej – z pomysłem i dowcipem.
Wątek ich wspólnych przyjaciół, którzy znajdują w sobie – nie od razu właściwie
– chęć bycia razem jest fajną odskocznią w poznawaniu bohaterów.
I całość jest naprawdę świetna,
bez zarzutu, ale koniec… Miałabym tu pewne zażalenie. Może to tylko kwestia
mojego nastroju, bo to w końcu tu ukrywa się ten „pieprzyk” całego romansu, ale
dla mnie to było… Za dużo. Tak trochę. ;) Ale książka i tak mi się podobała i
pozostawiła przyjemne odczucia.
piątek, 28 listopada 2014
piątek, 21 listopada 2014
Pierwsza kawa o poranku, Diego Galdino
Magia! Naprawdę magia! Włoski klimat, niemalże wyczuwalny aromat prawdziwego espresso i historia – tak romantyczna, tak lekka, tak prosta a jednocześnie tak niezwykła! Jestem totalnie oczarowana!
Massimo – bo to wokół niego tyle zamieszania –
jest trzydziestoletnim właścicielem małego baru i dopiero, kiedy do ów miejsca
wkroczyła tak zwyczajnie-niezwyczajna Francuzka, poznał, co to zakochanie. I
choć miłość istnieje też wtedy, kiedy jej nie ma, dopiero jej odkrycie tak
bardzo zmienia dotychczasową normalność.
Diego Galdino – wielki ukłon w Twoją stronę
za ukazanie mi bajki, którą chciałabym móc przeżyć.
piątek, 14 listopada 2014
Napisz do mnie / Wróć do mnie, Daniel Glattauer
I jak tu nie wierzyć w
przeznaczenie? Zwykła literówka spowodowała tak nieoczekiwany ciąg wydarzeń.
Gdyby nie chęć rezygnacji z prenumeraty, Emmi nie napisałaby e-maila, którego
przez pomyłkę wysłała do Leo. A ponad pół roku później, wysyłając życzenia
swoim klientom, dostały się one również jej – jak się okazało – przyszłemu
wirtualnemu przyjacielowi. Czy tylko wirtualnemu? Tego oczywiście nie zdradzę.
Po skończeniu pierwszej części czułam niedosyt. Szybko jednak zaspokoiłam go, czytając Wróć do mnie.
Duże uznanie dla autora za nietandetną historię miłosną, przedstawioną w postaci inteligentnego, uroczego dialogu. Polecam!
Pomysł uważam za rewelacyjny!
Zwłaszcza, że zupełnie… oryginalny. Prawie 500 stron czystej mailowej rozmowy.
I nie poczułam się znudzona. Moim zdaniem – fenomen!
„Jeden
z najbardziej uroczych i mądrych dialogów miłosnych literatury współczesnej.
Daniel Glattauer trafia swoją powieścią prosto w serca czytelników.” – żałuję, ale to nie moje słowa, chociaż w
pełni się pod nimi podpisuję. Taką opinię wydała gazeta Der Spiegel, którą
możemy przeczytać na okładce książki.Po skończeniu pierwszej części czułam niedosyt. Szybko jednak zaspokoiłam go, czytając Wróć do mnie.
Duże uznanie dla autora za nietandetną historię miłosną, przedstawioną w postaci inteligentnego, uroczego dialogu. Polecam!
piątek, 7 listopada 2014
Gdybym była Tobą / Mroczne pragnienia, Lisa Renee Jones
O książce mówią, że jest nową trylogią
na miarę Pięćdziesięciu twarzy Greya.
Jak najbardziej podpisuję się pod tym stwierdzeniem. Wspomniana historia
Anastasi Steel rozpoczęła moją podróż po książkach o tematyce erotycznej.
Jednak każda kolejna nie mogła się równać z trylogią, która wywołała takie
zamieszanie wśród czytelniczek na całym świecie. W Gdybym była Tobą znalazłam ponownie to magiczne coś
w owej kategorii książek.
Przede wszystkim, nie wiedząc,
najpierw przeczytałam drugą część – Mroczne
pragnienia, a dopiero po jej skończeniu zapragnęłam poznać początek
historii Chrisa Merita i Sary McMillan. To było takie… smaczne. Nieprzesadzone.
Niewulgarne. Ale zdecydowanie erotyczne i podniecające. A o to w końcu
chodziło. Czytając książkę w tramwaju, jadąc do pracy, spoglądałam dookoła, czy
nikt przypadkiem nie widzi treści, którą czytam, i która jest powodem moich
zaczerwienionych policzków. Ale poza tymi scenami była treść, która intrygowała
i wzbudzała zainteresowanie. Ciągle chciałam wiedzieć, co będzie dalej. Gdyby
tylko czas pozwolił przeczytałabym ją (je) jednym tchem.
Z niecierpliwością czekam na trzecią część, która znów
wywoła we mnie skrajne emocje, jak uśmiech i ból, bezpieczeństwo i strach,
podniecenie i oburzenie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)