sobota, 31 grudnia 2016

Spójrz na mnie, Nicholas Sparks

Ostatnio napisałam, że więcej nie przeczytam książki Nicholasa Sparksa. Czy żałuję, że zmieniłam zdanie? O tym niedługo.
Maria to młoda prawniczka, którą poznajemy w czasie jej powrotu do rodzinnego miasta oraz poznania Colina, który pozornie wydaje się nie pasować do poukładanej, grzecznej kobiety a jednak szybko okazuje się, że stanowią zgraną parę. Colin jest przystojnym, silnym mężczyzną, który ma mroczną przeszłość. Choć nie jest z niej zadowolony, nie ukrywa niczego przed Marią i stara się zapracować na lepszą przyszłość - zarówno z ukochaną, jak i dla samego siebie, dlatego studiuje i ma nadzieję na zawód nauczyciela.
Wszystko układa się dobrze do czasu zagrożenia życia Marii i jej bliskich. Ktoś burzy spokój dziewczyny, zaczynając ją prześladować. Jak poradzą sobie z obecną sytuacją Maria i jej rodzina? Czy Colin, broniąc ukochanej, nie utraci możliwości wykonywania zawodu, do którego dąży?
Choć książka zawiera wątek kryminalny, dla mnie i tak dominuje nostalgia i romantyzm. I... to dobrze, bo taki jest Sparks.
Nawet mnie dziwi ta pozytywna opinia, ale to prawda. Książka była dobra. Chociaż nie sprawiła, że zaufam w każdą Jego kolejną powieść, ale niewątpliwie dam jej szansę i sprawdzę, czy Autor podtrzymuje poziom i styl jaki zaprezentował w "Spójrz na mnie".

niedziela, 18 grudnia 2016

Rzymskie zauroczenie, Martin Zoller

Ależ to było przyjemne. Włoskie klimaty to moje klimaty więc pewnie nie jestem obiektywna, ale książka przeniosła mnie w lepszy świat. Dlaczego lepszy? Bo wydaje mi się on prostszy i taki... oczywisty, konkretny. Emocje nie są skrywane, każdy głośno (!) mówi co chce i jak chce.
Zazdroszczę Autorowi przygód, jakich doznał we Włoszech. Zazdroszczę każdej wypitej doskonałej kawy. Zazdroszczę widoków i głośnych rozmów w tym soczystym języku, jakie go otaczały.
A sama treść książki? Jest odprężająca nie tylko dla wielbicieli Włoch, ale dla każdego, kto szuka w książce wytchnienia, spokoju i uśmiechu. A wstawki włoskich wyrazów i zwrotów - czytając wyobrażałam sobie ich rzeczywiste brzmienie i niekiedy udawało mi się zatracić we włoskim świecie. To było znakomite!

niedziela, 4 grudnia 2016

Efekt Rosie, Graeme Simsion

Jestem zawiedziona. Pierwszą część czytało się szybko i przyjemnie. Czasem na twarzy pojawiał się uśmiech, niekiedy rozbawienie - po prostu pozytywnie oddziaływała na Czytelnika. W Efekcie Rosie już tak dobrze nie było...
Don - jak już wiemy - jest naukowcem ze zdiagnozowanym zespołem Aspergera, co jest powodem jego inności. Nie odczuwa tak emocji jak wszyscy ludzie. Dla niego - raczej - brak jest odcieni szarości. Raczej, ponieważ stale uczy się je dostrzegać.
W poprzedniej części udało mu się zakochać i stworzyć związek z Rosie. Teraz żona Dona jest w ciąży. Dziecko odmienia życie każdego a co dopiero wciąż nieprzystosowanego do odczuwania uczuć, do szybkiego reagowania na niespodziewane zdarzenia mężczyzny. Dla Dona nie jest to łatwe. Ale i Rosie zaczyna widzieć w tym problem...
Czy było zabawnie? Raczej nie. Było przewidywalnie. Czasem sympatycznie, ale przede wszystkim za długo i za męcząco. Niestety.