niedziela, 10 maja 2015

Męża poproszę, Matylda Man

Ostatnie książki, jakie czytałam, napisane przez polskie autorki... to chyba K. Siesicka, M. Musierowicz... A więc dawne czasy. Powiedziałabym nawet: "czasy mojej młodości".
Potem długo denerwowały mnie polskie imiona (mam nadzieję, że nie brzmi to próżno), polska rodzina i taka też historia w tle. Dlaczego więc sięgnęłam po "Męża poproszę"? 1. Okładka. 2. Tytuł. 3. Opis. 4. Komentarze innych na temat tej książki. A moje zdanie? - Jestem na nie, ale... - Wszystko co denerwuje mnie w polskich książkach (na imionach począwszy, na historii skończywszy) - tu też mnie denerwowało. Ale sama treść nie była taka zła. Były nawet momenty kiedy się śmiałam.
Może więc trochę o samej treści:
Poznajemy Tosię - jej życie - od 20-tki do 40-tki. Ma pecha w miłości i nie trafia na właściwych sobie mężczyzn. Od Tomka, przez Pawła aż do Rycerza Marcina. Czy Czesław będzie lepszy? Tośka, a właściwie już Antonina, jest wciąż wytykana przez najbliższych. Jak to możliwe, że nie znalazła właściwego sobie mężczyzny, że nie wyszła za mąż? Że jest starą panną? Przecież w rodzinie nie było takiej sytuacji, przecież znajome - jej rówieśnice a nawet młodsze od niej - mają już mężów, dzieci. Z Tośką coś jest nie tak. Wszyscy więc starają się jej "pomóc", każdy jej radzi, tłumaczy, każdy jest mądrzejszy - w końcu ten "każdy" z kimś jest więc ma prawo.
No właśnie. A w życiu? Czy rzeczywiście to takie proste? Znaleźć drugą osobę? Nie mówię tę jedyną, na całe życie, ale po prostu, na wspólną podróż przez to życie - a jak długa ona będzie, to już czas pokaże. W końcu - modne jest teraz bycie singlem, ale czym innym jest wybór, a czym innym jego brak.
"Przecież za mąż wychodzi się nie z miłości, tylko po to, żeby spełnić obowiązek. (...) Ja bym wyszła za mąż bez miłości. Wyszłabym za każdego, kto by mnie chciał." - mam nadzieję, że ten cytat został wymyślony na potrzeby literatury. Nie życzę nikomu takiej desperacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz