piątek, 19 grudnia 2014

Miłość i chaos w Nowym Jorku, Gemma Burgess



Ostatnio w moim życiu sporo było stresów – bardziej lub mniej uzasadnionych. Na ten czas, poszukiwałam książki, którą będę mogła przeczytać szybko i „bezmyślnie”, znajdując przy tym wytchnienie.
Patrząc na okładkę i czytając krótki opis o „Miłość i chaos w Nowym Jorku” byłam przekonana, że znalazłam to, czego szukam. Nie spodziewałam się jednak, że odkryję tu coś więcej. Bo, szczerze, nie pamiętam, kiedy wychwyciłam tyle cytatów i mądrości w książce. Przemycę tu kilka z nich.
Przede wszystkim – Angie. Ta dziewczyna, choć nieidealna, imprezowa, niepotrafiąca okazywać uczuć swoim najbliższym, ma w sobie coś, co nie pozwala jej nie polubić. Początkowo powierzchownie, na zasadzie: „och! jaka zabawna, ciekawe jak sobie teraz poradzi, oby jej się udało…”. A im bardziej treść idzie do przodu, tym bardziej można powiedzieć: „Naprawdę ją lubię. Trzymam kciuki, żeby jej się udało. Zasługuje na to!”. I mimo, iż sporo przeszła już w swoim życiu – nieważne czy to przez własną głupotę, czy to los podstawiał jej na drodze nieodpowiednich ludzi, w końcu odnalazła szczęście w tych, którzy zawsze byli tak blisko, choć Angie ich nie dostrzegała.
Pierwsza mądrość, Vica, którą odnotowałam, brzmi: „Nic nie jest na zawsze. Wszystko się zmienia. Nie wiem, czy cię to pocieszy, czy dobije. Ale gdy jakieś zdarzenie przechodzi do przeszłości, zamienia się we wspomnienie.” Myślę teraz o moich przeżyciach. Tych naprawdę emocjonujących nie było aż tak wiele, może dlatego to jedno, najważniejsze, tak zapamiętałam. I bardzo długo przejmowałam się, że nie ma już powrotu do tamtych chwil. To zdarzenie naprawdę jest przeszłością. Ale w końcu „życie musi się zmieniać. Inaczej nie miałoby sensu. Zawsze wiedziałabyś, co się za chwilę wydarzy.” Więc cieszę się, że było. Teraz mam przynajmniej wspomnienie, do którego czasem mogę wrócić.
Myślę, że nie zdradzę za dużo (każdy w końcu zdaje sobie z tego sprawę) pisząc, że Angie się udało. Praca. Przyjaciele. Miłość. Życie. A u mnie? Prawie pod wszystkim mogę się podpisać. Ja tylko… „zastanawiam się, jak by to było w końcu się zakochać. Prawdziwą miłością.”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz