A „Uważaj, o czym marzysz”… no właśnie. Czasem myślimy,
że czegoś bardzo chcemy i tylko tego osiągnięcie przyniesie nam szczęście i
pełne zadowolenie. I wydaje mi się, że łatwo jest się w tym zapomnieć. Bo czy
na pewno chcemy, żeby każde marzenie/życzenie się spełniło? Czy może zdarza
się, że jest to tylko odległy cel, który w istocie nie przyniesie upragnionego
szczęścia? Może całkowita bierność i pogodzenie się z losem nie jest
odpowiednie, ale dążenie na siłę do zmiany w życiu i osiągnięcie pozornego
szczęścia też raczej takie nie jest. Chyba trochę to zagmatwałam, ale może
treść książki pomoże rozjaśnić sens moich słów.
Bo Alice jest tego właśnie przykładem. To zwyczajna,
młoda kobieta, która w tłumie pozostaje niezauważona, co jest równoznaczne z
niepowodzeniem u mężczyzn. Jest za to inteligentna, zrównoważona i dobrze
zorganizowana. Wakacyjny wyjazd na grecką wyspę staje się wszystkim, czego jej
potrzeba.
Poznaje tu Mila – ogrodnika, który wypatrzył ją
w tłumie i zapragnął poznać od tego pierwszego „zauważenia”. Ich znajomość od
początku jest taka… właściwa. Są dwójką zupełnie obcych sobie ludzi, którzy
znajdują w sobie bratnią duszę. Miłość dodaje bohaterce pewności siebie i
poczucia atrakcyjności.
I choć Alice nie wierzy w magiczną moc
spełniania życzeń wypowiedzianych przy posągu Afrodyty, poddaje się temu i dla
zabawy mówi, że chciałaby być dostrzeganą przez mężczyzn. I to życzenie stanie
się dla niej utrapieniem. Ciągłe sugestie (wcale nie subtelne) ze strony mężczyzn,
ich podziw dla Alice – jej urody i wdzięku stają się bardzo kłopotliwe. W końcu
zapragnie być normalną Alice, która nie wywołuje wokół siebie takiego
zamieszania.
A wracając do tych marzeń… Może po prostu mam
takie, w którego spełnienie zdrowy rozsądek nie pozwala uwierzyć – stąd ten
lekki pesymizm. Ale z drugiej strony: „Nawet jeśli się w coś nie wierzy, wcale
nie znaczy, że to niemożliwe.” I tą optymistyczną myślą zakończę powyższy wpis.
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz