niedziela, 18 grudnia 2016

Rzymskie zauroczenie, Martin Zoller

Ależ to było przyjemne. Włoskie klimaty to moje klimaty więc pewnie nie jestem obiektywna, ale książka przeniosła mnie w lepszy świat. Dlaczego lepszy? Bo wydaje mi się on prostszy i taki... oczywisty, konkretny. Emocje nie są skrywane, każdy głośno (!) mówi co chce i jak chce.
Zazdroszczę Autorowi przygód, jakich doznał we Włoszech. Zazdroszczę każdej wypitej doskonałej kawy. Zazdroszczę widoków i głośnych rozmów w tym soczystym języku, jakie go otaczały.
A sama treść książki? Jest odprężająca nie tylko dla wielbicieli Włoch, ale dla każdego, kto szuka w książce wytchnienia, spokoju i uśmiechu. A wstawki włoskich wyrazów i zwrotów - czytając wyobrażałam sobie ich rzeczywiste brzmienie i niekiedy udawało mi się zatracić we włoskim świecie. To było znakomite!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz