niedziela, 20 listopada 2016

Projekt Rosie, Graeme Simsion

To była dziwna książka. Wiedziałam, że ma pozytywne opinie, ale początkowo nie zrobiła na mnie wrażenia. Nie byłam do niej przekonana. Mam wrażenie, że potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć humor. I wtedy, podobnie jak inni Czytelnicy, śmiałam się i dobrze bawiłam czytając powieść.
Projekt "Rosie" to pierwotnie projekt "Żona", czyli przygotowanie przez Dona kwestionariusza, na podstawie którego znajdzie kobietę swojego życia. Odpowiedzi kandydatek przechodzą bardzo rygorystyczną selekcję.
Projekt "Żona" zamienia się w projekt "Ojciec", który polega na pomocy w odnalezieniu biologicznego ojca Rosie. Może nie dosłownie zamienia, ale pojawia się obok i całkowicie pochłania bohatera. Jest to spowodowane poznaniem Rosie, czyli dziewczyny absolutnie nie spełniającej założonych kryteriów, ale jednocześnie wzbudzającą sympatię. Sympatię Dona!
I wreszcie Projekt "Rosie", czyli projekt łączący dwa poprzednie. Projekt który trwał przez cały czas. To poznanie i zakochanie się w Rosie.
Mówią, że to typowy przykład feel-good book. I rzeczywiście tak jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz