piątek, 13 marca 2015

Na szczęście jesteś w Toskanii, Jennifer Criswell

Nie rozczarowałam się. Ale też dlatego, że spodziewałam się, że po przeczytaniu powiem jedno: ta książka była nudna. I choć „ale” zazwyczaj nie zwiastuje niczego dobrego, w tym przypadku jest inaczej. Ta książka była nudna, ALE była o Toskanii. O Włoszech, Włochach, ich kulturze, ich manierach, ich… - mogłabym tak długo. Jestem absolutnie zakochana w tym kraju! Chciałabym – może nie przenieść się na stałe, bo w tym momencie podziwiam bohaterkę za jej determinację – ale móc spędzić tam całe wakacje albo chociaż miesiąc, tydzień też by mnie zadowolił…
Jennifer, jak już wspomniałam, zdecydowała się na odważny krok i całkowitą zmianę życia. W wieku prawie 40-stu lat wyjechała do Toskanii. Na zawsze. Tu musi starać się o obywatelstwo – co wcale nie jest proste, zdecydowanie nie! – znaleźć pracę – brak obywatelstwa mocno komplikuje tę kwestię – poradzić sobie z językiem, poznać nowych ludzi, przyzwyczaić się do innego życia. 
Piszę „musi”, ale tak naprawdę „chce”. Toskania to miejsce, o którym marzyła. I nie zawiodła się, choć nie miała lekko. Romans z żonatym Włochem i plotki jakie to wywołało, mentalność ludzi, tak inna od tej amerykańskiej, nowojorskiej, która jest jej znana i w końcu kończące się zapasy pieniędzy… - tej kobiecie naprawdę los niczego nie ułatwia. Ale to wszystko nie ważne, bo jak sama mówi: może być beznadziejnie, ale na szczęście jest beznadziejnie w Toskanii.
Do książki podeszłam z dużą dawką optymizmu, ciepła i uśmiechu. Może chciałabym jeszcze więcej o samej Toskanii, ale i tak zostałam zaspokojona. Mam nadzieję, że będę miała okazję sama, na własne oczy, zobaczyć to, co widziała Jennifer. Zobaczyć Toskanię. Póki co mogę chociaż napisać: Na szczęście są książki o Toskanii. :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz