Lekcje francuskiego to nie jest książka, którą będę polecała innym. Nie wywarła na mnie aż tak dużego (i aż tak dobrego) wrażenia. Ale jeśli już ktoś ma w swojej biblioteczce tę pozycję, to niech śmiało po nią sięgnie - bo, mimo wszystko, nie będzie żałował.
"Diabeł, który ubiera się u Prady, mieszka w Szóstej Dzielnicy" - rzeczywiście dużo w tym prawdy. Te dwie książki można ze sobą porównać.
Kate jest młodą kobietą, która decyduje się na pracę w Paryżu. Przeprowadza się z rodzinnego domu do "wielkiego świata". Lepszego? Jak się okaże - niekoniecznie. Jak to często bywa z luksusem - z zewnątrz wydaje się czymś najlepszym, czymś do czego dążymy a innym zazwyczaj go zazdrościmy, ale wewnątrz już nie jest tak kolorowo. Bogactwo, życie na pokaz, próżność - to zakłóca normalność. Może czasem też moralność...
Kate... nie, ona się nie zatraciła (co prawda sama nie zaznała luksusu, ale zaczęła żyć w jego towarzystwie). Kate pozostała sobą. Olivier, chłopak Portii, spodobał jej się i wdała się w romans, ale to nie miało związku ze zmianą otoczenia. Zakochała się. Czy to tłumaczy jej zachowanie w stosunku do niego (a więc także do córki swojej pracodawczyni)? Pewnie nie, ale to już kwestia moralności, a to ma być recenzja, a nie rozkładanie bohaterów na czynniki pierwsze. :)
Znalazłam dwa fragmenty, które wydały mi się wartościowe (choć na pewno też oczywiste), i którymi chcę się z Wami podzielić:
"- A dlaczego chcesz robić coś jednorazowego? Jaki w tym sens?
- Bo to jest mądre, moja droga. Mądrość. Życie jest jednorazowe."
"Co masz zrobić? Robić, robić, robić. To takie amerykańskie. Nie zawsze chodzi o to, by coś robić. Musisz nauczyć się doceniać. Doceniać każdą rzecz, każdą osobę. Musisz żyć tu i teraz. Nigdy nie docenisz niczego, jeśli się na tym nie skoncentrujesz."
Jak już napisałam tę recenzję i przemyślałam treść oraz wartości jakie w niej znalazłam to... może jednak ją Wam polecam?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz