I chociaż nie
odważyłabym się użyć takich słów, to Autorka rzeczywiście potrafi napisać z
pozoru zwyczajny obyczaj w sposób lekki i przyjemny.
Lauren i Ryan
spotykają się jako młodzi ludzie, zakochują się w sobie i wydaje im się, że już
zawsze będą szczęśliwi. A życie – jak to zwykle bywa – okazuje się mieć na nich
inny plan…
Po kilku latach
małżeństwa przestało być jak w bajce. Oboje doszli do wniosku, że spróbują
rozstać się na rok. Zrozumieją, co ich w sobie denerwuje, czego potrzebują, do
czego dążą. Zrozumieją, że są dla siebie ważni – albo nie – i postanowią co
dalej.
Powiem szczerze –
jestem zaskoczona zakończeniem. Naturalnie w pewnym momencie stało się dla mnie
jasne, jaki ta historia będzie miała finał, ale nie od razu było to dla mnie
oczywiste. I dobrze, bo przynajmniej nie tylko nie wiedziałam jak do tego
dojdzie, ale też – do czego dojdzie.
Oczywiście to typowo
kobieca literatura, ale jakże przyjemna na te chłodne, jesienne wieczory…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz