poniedziałek, 20 lipca 2015

Dwanaście, M. Grossman

Mocna. Erotyczna, a moim zdaniem nawet pornograficzna. Treść? Seks jest treścią.
Nie ma historii. Historii w sensie spójności, ciągu wydarzeń… Po prostu, opisane są zbliżenia – tak wiem, to bardzo łagodne określenia, może nawet w tym przypadku niestosowne -  bohatera z kolejnymi kobietami. I w tym momencie można zadać pytania: po co taka książka? Co ona wnosi? Dla kogo jest przeznaczona? Nie potrafię na nie odpowiedzieć. Osobiście – kupiłam ją z ciekawości – bo kontrowersyjna, bo skandalizująca, bo odważna do bólu… I mimo, iż napisałam o niej: pornograficzna, nie jest typowym przykładem tego gatunku. Bo to wszystko „scala” zakończenie. Nadaje… sensu? Tak myślę. Na pewno zaskakuje. Od strony psychologicznej ta lektura również zaciekawi. To, mimo wszystko, nie jest płytkie czytadło. Wycofałabym się nawet z określenia: pornograficzna, bo to znacznie umniejsza tej pozycji, ale sceny powodują, że to określenie wydaje mi się bardzo na miejscu.
Kończąc, Dwanaście czyta się bardzo szybko. Lekko, choć nie obojętnie. Czasem może pojawić się przelotny uśmiech, a znacznie częściej podekscytowanie, może podniecenie. Zawstydzenie i zażenowanie zapewne też. I do tego wszystkiego koniec…
Nie wiem, czy polecam, musicie sami zdecydować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz